Życzenia
Potrzebujemy Ciebie, zmartwychwstały Panie, także my, ludzie trzeciego tysiąclecia!
Zostań z nami teraz i po wszystkie czasy. Spraw, by materialny postęp ludów nigdy nie usunął w cień wartości duchowych, które są duszą ich cywilizacji.
Prosimy Cię, wspieraj nas w drodze.
W Ciebie wierzymy,
w Tobie pokładamy nadzieję,
bo Ty jeden masz słowa życia wiecznego.
św. Jan Paweł II
Drodzy Parafianie,
co roku odbywamy podczas Triduum Paschalnego drogę od Wieczernika przez dramatyczne wydarzenia Wielkiego Piątku do wielkanocnego poranka. Wraz z Apostołami wsłuchujemy się w testamentowe słowa Jezusa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy. Stajemy obok Jana pod krzyżem na Golgocie. Wreszcie biegniemy za Piotrem do grobu Pana i odkrywamy, że jest pusty. Podobnie jak Jego uczniowie nie od razu poddajemy się z wiarą tym przedziwnym wydarzeniom, trudnym do ogarnięcia przez umysł ludzki. Jan, umiłowany uczeń Jezusa, był z Nim trzy lata, nie uciekł spod krzyża, a jednak, jak wyznał, miał trudności z wiarą. Dopiero kiedy wraz z Piotrem wszedł do pustego grobu, ,,ujrzał i uwierzył”. W sprawach wiary trzeba ujrzeć najpierw sercem, zobaczyć głębiej, by odkryć, kim jest Bóg zbawiający człowieka, pokonujący grzech; trzeba dużo wiedzieć; nie trzeba się bać wysiłku rozumu, zmagania się z logiką ludzką, która nie sprzeciwia się logice wiary, tylko wznosi nas na wyższe piętro poznania. W sensie duchowym wszystkie te przeżycia były dla Apostołów drogą dojrzewania do głębokiej wiary w odkupieńczą misję Jezusa. I dla nas, jak dla tylu pokoleń żyjących od tamtych czasów na ziemi, powinny mieć zasadnicze znaczenie.
Okres Wielkiego Postu stwarza każdemu z nas szczególną możliwość zanurzenia się całym sobą w to, co w chrześcijaństwie najtrudniejsze, a zarazem najważniejsze. Nie patrzmy na to jak na odległą w czasie historię, trochę wzruszającą, trochę niesamowitą, ale dawną i zamkniętą w swej wymowie. Jezus cierpiał i umarł naprawdę na krzyżu pod ciężarem grzechów wszystkich ludzi. To również każdy nasz ciężki grzech przyczynił się do Jego męczeńskiej śmierci. Za każdego człowieka umarł i dla każdego człowieka zmartwychwstał. To wielkie wydarzenie poprzez swoją moc zbawczą przemieniło wszystko na świecie. Stało się fundamentem wiary ludzkości i podstawą budowania więzi człowieka z Bogiem.
Od pustego grobu Jezusa musimy odchodzić przemienieni, na nowo uformowani niezłomną świadomością, że On - nasz Pan otworzył przed nami perspektywę nieba, perspektywę zbawienia wiecznego. Dzięki temu grób jako taki przestał być kresem ludzkiej egzystencji, a śmierć stała się bramą do nowego życia.
Zmienił się porządek wartości w ludzkim życiu i na doczesność patrzymy w perspektywie wieczności, co powinno nas w dużym stopniu napełniać wewnętrznym spokojem. Bóg z miłości do człowieka posłał swego Syna, aby On stał się człowiekiem, a przez swoją śmierć i zmartwychwstanie ofiarował nam dar prawdziwie szczęśliwego życia wiecznego, ale także pozostał z nami jeszcze tutaj w Kościele i w Eucharystii.
Jeśli zdajemy sobie sprawę z tego wszystkiego, jeśli jesteśmy w stanie pojąć ogrom tego, co dla nas uczynił Chrystus, to nasza postawa wierzących chrześcijan musi być radykalna. Nonsensem i czarną niewdzięcznością byłoby wierzyć powierzchownie i w połowie. Sam siebie oszukuje każdy, kto tylko w niektórych sprawach i sytuacjach chce żyć jako świadek Zmartwychwstałego. Nie można wierzyć tylko w pewnym zakresie i, przenosząc na życie duchowe reguły demokracji, wybierać tylko niektóre z przykazań Dekalogu albo zachowywać je w dowolnej części. Hipokrytą staje się ten, kto określa siebie jako uczeń Chrystusa, a moralne normy życia wyznacza sobie sam i rozstrzyga, co jest dobre, a co złe. Juliusz Słowacki w swojej powieści poetyckiej powstałej w XIX wieku nazwał taką postawę ,,półzmartwychwstaniem”:
Miałem tu znaleźć ludzi - widzę trupy.
Niezdolni z życia wybić się skonaniem,
Wyście odważni - lecz na pół otrucia,
Wyście przywykli zabijać pół czucia I zmartwychwstać, lecz półzmartwychwstaniem.
Jeśli nie dokonała się w nas istotna, poruszająca do głębi przemiana, jeśli nie zmartwychwstaliśmy z naszym Panem i nie czujemy się uzdolnieni do tego, żeby swoim postępowaniem głosić na każdym kroku - w zaciszu domowym czy w miejscu publicznym, pełniąc jakiekolwiek role w życiu rodzinnym i społecznym czy zajmując ważne stanowiska w pracy - że warto żyć tak, jak On uczy, to trzeba nam wrócić do Wieczernika. Jest nim teraz nasza codzienność, w której musimy wzrastać w wierności Bogu poprzez żarliwą, częstą modlitwę, przystępowanie do sakramentów świętych, uczestnictwo w Mszy świętej i gorliwe czynienie dobra.
Trzeba odważnie zadać sobie pytanie w ciszy własnego serca: czy ja naprawdę wierzę w Jezusa Chrystusa i czy daję swym życiem świadectwo, że On zmartwychwstał dla mnie i żyje we mnie?
Prawy chrześcijanin nie może tylko sympatyzować z Jezusem, zaliczać Go do grona wielkich zmarłych, jacy w historii przeszli przez świat, bo On żyje. Nie można lekceważyć tego, co jest kamieniem węgielnym chrześcijaństwa i zachowywać się jak Ateńczycy, którzy wtedy, gdy Paweł na Areopagu zaczął mówić o Zmartwychwstałym, przerwali mu słowami: „Posłuchamy cię później!”. Nie wolno nam też na miejscu Chrystusa stawiać żadnego myśliciela czy reformatora, bo nikt nie jest w stanie Go zastąpić. Wierzyć w zmartwychwstałego Pana oznacza nie tyle, przyjmować, że Jego idee są wiecznie aktualne i piękne, ile być pewnym, że to On sam żyje jako Ten, który jest drogą, prawdą i właśnie życiem, że stawia nam wymagania, bo wieczność tak naprawdę zaczyna się już dzisiaj w naszym życiu.
Chrystusowa obecność ma w nas pogłębiać się dzięki przyjmowaniu sakramentów świętych. Oto w jaki sposób człowiek, każdy z nas może zbliżyć się do Boga: źródłem takiego kontaktu jest Eucharystia, w której przeżywamy spotkanie z Chrystusem. To najbezpieczniejsza droga do poznania prawdy o wartości dobra i o nieszczęściu, jakim jest grzech. Zostaliśmy powołani do tego, żeby własnym stylem życia zaświadczać, że Chrystus żyje tak w naszym wnętrzu, jak i w przestrzeni naszych relacji z innymi, z którymi przecież współistniejemy. On jest tam i wtedy, kiedy dwóch albo trzech gromadzi się w Jego imię.
W dzisiejszym świecie, tak jak przed wiekami, niełatwo być uczniem Chrystusa. Pojęcie grzechu rozmywa się, zło jest bagatelizowane. Liberalizm moralny idzie w parze z powszechnym relatywizmem, który pozwala i pomaga człowiekowi decydować o wszystkim według jego własnych upodobań. Postępująca laicyzacja w życiu społecznym, publicznym, ale także w myśleniu ludzi i życiu codziennym spycha religię do sfery prywatności. Nowoczesność widzi we współczesności miejsce jedynie dla takiego Kościoła, który poruszałby się wraz ze światem, pod jego dyktando, ale w żadnym razie nie poruszałby świata, nie kierował ku temu, co naprawdę jest dobre dla człowieka.
Arcybiskup Paryża, kardynał żydowskiego pochodzenia, Jean-Marie Lustiger na pytanie dziennikarza, czy w dzisiejszych czasach możnajeszcze wierzyć w istnienie diabła, odpowiedział, że sam osobiście w to wierzy. Mocno zdziwiony dziennikarz powątpiewał w prawdziwość tego wyznania uczynionego przez kapłana, a więc człowieka wykształconego. Kardynał Lustiger nie skapitulował, usłyszawszy kolejne pytanie o to, czy widział diabła. Po namyśle odpowiedział, że nie tylko widział w Dachau, w Auschwitz, w gułagach, ale widzi diabła, „ilekroć niszczy się dobro, a wychwala zło, ilekroć zabija się miłość, a szerzy nienawiść”.
Chrystus jest niewygodny dla świata. Tymczasem bez odniesienia siebie i swojego życia do Boga człowiek nie rozwija się, bo nie pokonuje swych ograniczeń i swojej skończoności. Chrześcijaństwo bowiem, jak tłumaczył św. Jan Paweł II, ,,nie jest jedynie rodzajem kultury czy ideologii, systemem wartości i zasad, nawet bardzo wzniosłych. Chrześcijaństwo to Osoba, obecność, oblicze; to Jezus, który daje człowiekowi sens i pełnię życia”.
Na zagrożenia, jakie niesie współczesny świat i codzienność, najlepszą odpowiedzią jest silna wiara w Zmartwychwstałego. Chrystus nigdy nie kłamał, nie oszukał nas. Jak obiecał, jest pośród nas, żeby przeprowadzić nas przez zło doczesności, które ma różne oblicza i dopada człowieka również w postaci chorób, nieszczęść, głośnych tragedii i cichych dramatów, po ludzku nader trudnych do rozwikłania. Ważne, byśmy się na naszej drodze do zbawienia nie zgubili, nie wymienili wierności na sukces, prawdziwej mądrości - na informację, modlitwy - na dyskusję, tradycji - na modę, uczciwości - na koniunkturalizm i wygodę.
Powinniśmy wziąć odpowiedzialność za spotkanego Boga, odpowiedzialność za wiarę i w ten sposób dojrzewać. Trzeba nam z odpowiedzialnością za prawdę przeciwstawiać się tym ideowym niebezpieczeństwom, które stają się coraz powszechniejsze. Od nas zależy, czy pozwolimy na to, by Boga, nadprzyrodzoność, prawdę o miłosierdziu Bożym zachować w życiu osobistym, społecznym i politycznym. Nie wolno zamykać oczu na rzeczywistość. Czy my dzisiaj budujemy przyszłość Ojczyzny na mocnych fundamentach, czy jesteśmy - jako naród - na drodze wzrostu moralnego, materialnego, kulturalnego? Czy i jak przeciwstawiamy się upadkowi kultury języka ojczystego? Czy staramy się zawsze tworzyć atmosferę promocji dobra i piękna, życzliwości, a nie prowokacji?
Ci, którzy poznali Chrystusa, ale odeszli daleko od Jego nauki i od Kościoła na skutek konfliktu własnego sumienia spowodowanego rozbiciem małżeństwa, nałogiem, aborcją, przedkładaniem przyjemności nad własne zbawienie, niech pamiętają, że nie ma takiego oddalenia, z którego człowiek nie mógłby wrócić, by pojednać się z Bogiem. Chrystus potrafi odmienić każde ludzkie życie.
Zwróćmy uwagę, że po zmartwychwstaniu Pan ukazuje się jako Ten, który nadal nosi rany na swym ciele po ukrzyżowaniu. Może właśnie także po to, żebyśmy nie wstydzili się przed Nim naszych ran nieuzdrowionych, powstałych w wyniku rozczarowań, duchowych zranień, krzywd doznanych, poważnych kryzysów i załamania, niezagojonych ran naszego społeczeństwa.
Wielkanoc stwarza wyjątkową okazję i szansę dla każdego, by stanął przed lustrem własnego sumienia i zdobył się na uczciwą odpowiedź na proste pytanie, czy jego postawa i jego życie są przepojone wiarą w Zmartwychwstanie.
Może trzeba będzie odrzucić kamienie pychy i zarozumiałości, zakłamania, oszustwa i nienawiści, krzywd wyrządzanych z premedytacją drugiemu człowiekowi, niegodnych zachowań, które niszczą substancję naszego narodu, działań na szkodę Kościoła Chrystusowego. Powrót z takich manowców prowadzi drogą pokory, podjęcia odpowiedzialności za wiarę, swoje życie i człowieczeństwo, zerwania raz na zawsze z wyniszczającym i osłabiającym złem. Warto podjąć ten wysiłek przed spotkaniem Zmartwychwstałego, niezależnie od tego, w jakim punkcie życia jesteśmy, co robimy, czy mamy lat kilkanaście, czy kilkadziesiąt. Nikt nie jest wykluczony ani potępiony. Chrystus ciągle zwycięża i pokonuje zło.
Nasza wiara musi zmartwychwstać, by zmartwychwstała w nas miłość w miejsce egoizmu, niechęci, nieprawości. Miłość obejmująca drugiego człowieka i rozsiewająca wszędzie Dobro. Starajmy się, żeby nasze spojrzenie na mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa umocniło naszą wiarę, ożywiło miłość i napełniło nasze serca nadzieją.
Na tegoroczne Święta Wielkiej Nocy życzę Wam, Drodzy Parafianie, żebyście potrafili cieszyć się tą nadzwyczajną radością, że Chrystus naprawdę zmartwychwstał, i pozwolili naszemu Panu zmartwychwstać w Waszych sercach.
o. Kazimierz M. Lorek
proboszcz
WIELKANOC 2017
Od Wielkiego Czwartku do Poniedziałku Wielkanocnego włącznie (13 – 17 kwietnia br.) kancelaria parafialna jest zamknięta. Wszelkie sprawy związane z zaświadczeniami i sakramentami proszę zgłaszać w kancelarii do Wielkiej Środy.
Kategorie
Daty
- czerwiec 2016 (4)
- lipiec 2016 (5)
- sierpień 2016 (4)
- wrzesień 2016 (5)
- październik 2016 (5)
- listopad 2016 (5)
- grudzień 2016 (10)
- styczeń 2017 (11)
- luty 2017 (4)
- marzec 2017 (4)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- …
- następna ›
- ostatnia »